Przyleciał na chmurze Sienkiewicz

Recenzja spektaklu ,,Henryk Sienkiewicz. Greatest Hits” (reż. Krzysztof Materna) w Teatrze Bagatela

,,Na tym kończy się ten szereg ksiąg
pisanych w ciągu lat i w niemałym
trudzie – dla pokrzepienia serc’’

Henryk Sienkiewicz

Bardzo lubię odwiedzać pierwsze wystawienia spektakli, bo wtedy publiczność jest eksperymentalna, od tego, jak powiedzie się takie przedstawienie, często zależy nastrój premiery. Nadal w pewnym sensie znajdujemy się na etapie tworzenia spektaklu i zdarzyć się może absolutnie wszystko. Śmiało mogę powiedzieć, że aktorzy Teatru Bagatela rzeczywiście mieli się czego obawiać, gdyż ćwiczenie tak wybitnie układanego pod publiczność i jej reakcje spektaklu przy pustej widowni bywa trudne. Jednak obawy okazały się zupełnie płonne, gdyż salwy śmiechu na widowni zdecydowanie dopomogły poczuć się nieco pewniej. Co ja piszę, nawet nie ,,nieco’’, ale ,,znacznie’’.

fot. Patrycja Wiercichowska

Warsztaty z pokrzepiania serc, które przeprowadza najbardziej wykwalifikowany w tym dziele Henryk Sienkiewicz (przybył do Krakowa nie bacząc na marmurową płytę przykrywającą jego grób), rozgrzały nasze dusze i rozjaśniły umysły, z uwagi na fakt, że śmiech to zdrowie (a na pewno zdrowie psychiczne). Pan Krzysztof Materna jako Henryk Sienkiewicz systematycznie i bez większych trudności wskazał, jak należy pisać i jakich zasad się trzymać, by Polakom dogodzić i przy okazji nie wylecieć z kanonu lektur.

Przy użyciu znanych scen, które (na szczęście lub nieszczęście) wryły się w pamięć czytelników sienkiewiczowskich nowel i powieści, obrazowane są poszczególne przykazania dla chcących pokrzepiać serca. Zatem mamy oczywiście Kmicica i Oleńkę (w tych rolach Marcel Wiercichowski i Izabela Kubrak), króla Jagiełłę i krzyżackich posłów, łupiącą swoimi pośladkami orzechy Jagienkę, Latarnika, Janka Muzykanta (Kaja Walden). Zobaczyć można również Stasia i Nel (w wykonaniu Macieja Sajura i Natalii Hodurek; Stasiu w nieco zaskakującej i przez to dodatkowo komicznej odsłonie), małego rycerza, kniazia Jaremę, bitwę pod Grunwaldem, a także nadziewanie na pal, gdzie w rolach głównych wystąpią Krzysztof Materna i (w innym spektaklu) w dzikie wino zaplątany, teraz na pal nadziany Marcin Kobierski. Cały ten korowód wspomagany jest muzyką Wojciecha Kilara oraz piosenkami autorstwa Janusza Stokłosy i Macieja Stuhra, a rozgrywa się w scenerii teatralnej, ale w starożytnym rozumieniu, bo widzowie to prawda są w teatrze, ale aktorzy na stadionie.

Na koniec pojawia się pewna dobrze nam znana postać, bez której żadne wesele nie może się odbyć. Wtedy właśnie w głowie widzów zostaje zasiane ziarno, bo choć wciąż przepony bolą od ciągłego rechotu, to gdy endorfiny i adrenalina opadają, a widz, który teraz jest już zwykłym przechodniem, zaczyna badać poszczególne elementy spektaklu. Kiedy wyjdzie się z tej estetyki opartej na absurdzie i humorze godnym Monthy Pythona, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo ten absurd podobny jest do tego, co widzimy dookoła. Nastawmy się jednak optymistycznie, bo do czasu, gdy śmiejemy się z tego absurdu, który jest wokoło, to jeszcze nie jest on nam tak straszny, a Pan Krzysztof Materna wraz z zespołem Teatru Bagatela zadbał o to, by okazji do śmiechu nie zabrakło.

Mateusz Leon Rychlak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *