Sny, grzyby i VR
Recenzja spektaklu ,,Sen nocy letniej” (reż. Krzysztof Garbaczewski) w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie
Ducha mego zwiewne cienie
Budzą twe zniecierpliwienie?
Rzecz się całą wraz ocali,
tylko myślcie żeście spali
gdy się snuło to marzenie.
– William Shakespeare ,,Sen nocy letniej’’
Co lepiej jest w stanie oddać ulotność snu, jego nierealność, niż wirtualna rzeczywistość? W obecnej chwili trudno wyobrazić sobie coś równie bliskiego, jednak z tą różnicą, że w rzeczywistości wirtualnej istnieje możliwość ,,wspólnego śnienia’’. Przeżycia dostępne w świecie wirtualnym nie mają tak osobistego i tajemniczego charakteru jak sny, które pojawiają się w naszych głowach. Jednak obie te formy rzeczywistości są prawdziwe, istnieją w jakiś sposób, są w pewnym sensie do siebie podobne przez swoją nienamacalność. To właśnie zauważył Krzysztof Garbaczewski, reżyser spektaklu ,,Sen nocy letniej’’, którego premierę 18 lutego 2022 roku miałem przyjemność obejrzeć w Narodowym Teatrze Starym w Krakowie.

Będąc zwolennikiem klasycznej formy teatru, gdzie zawsze najważniejszy jest aktor i opowieść, nie mogę nie być pod wrażeniem ilości pracy i nadbudowy, jaka została nałożona na znany i wielokroć już interpretowany tekst angielskiego dramaturga. Autorzy spektaklu wszelką nowość umieścili na płaszczyźnie wizualnej, szalenie jaskrawej, kłującej w oczy odcieniami fioletu, różu, zieleni, błękitu i czerwieni. Podrażnienie naszych receptorów wzroku wzbogacone jest muzyką, niepokojącymi dźwiękami szumów, dudnień, skrzeków, ćwierków i brzęków. Trudno mi nawet określić ten wykreowany świat jako oniryczny, gdyż to słowo zawsze kojarzyło mi się z idyllą, falami oceanu uderzającymi o klify, na których rośnie las otulony słonecznym blaskiem. Zdecydowanie częściej moje myśli były kierowane na coś w rodzaju halucynacji (nie tylko z uwagi na koloryt, ale także na scenografię, w której postacie fantastyczne przyjmowały postać grzybów lub w jakiś sposób się z nimi zlewały, czego zwieńczeniem była postać Puka odgrywana przez Pana Romana Gancarczyka z wielkim rydzem – mykolodzy i grzybiarze wybaczcie, jeśli pomyliłem gatunek – zamiast głowy).
Stanowiło to pewien dysonans w stosunku do bardzo klasycznie odegranej warstwy tekstowej i emocjonalnej, za co uważam należy się uznanie, gdyż dzięki temu to, co było nowe, widz mógł oswoić przez to, co już zna. Podejrzewam, że w odbiorze tego spektaklu zdecydowanie pomogła mi niedawna lektura ,,Snu nocy letniej’’.
Z piekącymi oczyma, szumem w uszach i pulsującym bólem głowy widz ma jeszcze okazję obejrzeć komediowy element ,,Najżałośliwszej komedii o wielce okrutnej śmierci Pirama i Tyzbe’’, w której Panowie Bogdan Brzyski i Błażej Peszek wyśmienicie zagrali amatorów.
Spektakl godny jest obejrzenia uważnego, wnikliwego, aktywnego; nie jest to spektakl, który poleciłbym dla relaksu (przy tym spektaklu jest to niemożliwe przy wszystkich jego zewsząd rzucających się w oczy elementach).
Mateusz Leon Rychlak
P.S. Niedawna wiadomość o rozpoczęciu procedury odwoływania dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie Pana Krzysztofa Głuchowskiego wzbudziła oburzenie w krakowskim środowisku artystycznym. Po zakończeniu spektaklu Pan Roman Gancarczyk odczytał stanowisko zespołu artystycznego Narodowego Teatru Starego im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie wyrażające sprzeciw wobec tej decyzji, do czego i ja skromnie się dokładam.
#TEATRJESTNASZ