Pod maską kruka i papugi

Recenzja spektakli ,,Kruk z Tower” Andrieja Iwanowa w reż. Darii Kopiec w Teatrze Ludowym w Krakowie

Poszukiwanie odpowiedzi na nurtujące nas pytania bywa niezwykle trudne. Odpowiedzi na to, jak czuje się druga osoba, jakie targają nią emocje bywa największą zagadką relacji międzyludzkich. Komunikacja międzypokoleniowa również bywa niezwykle trudna, czasami przesiąknięta wrogością i sprzecznymi potrzebami. Tematykę relacji pomiędzy matką i synem, postaciami, które nie potrafią wzajemnie się zrozumieć, podejmuje spektakl ,,Kruk z Tower’’ w reż. Darii Kopiec z Teatr Ludowego w Krakowie.

fot. Jeremi Astaszow

W przedstawieniu obserwujemy tylko dwie postacie, nastoletniego Kostka (w tej roli Robert Ratuszny) oraz jego matkę (Marta Bizoń), zmagające się ze śmiercią ojca i męża. Narastająca frustracja, samotność, nastoletni bunt, brak dialogu i różnica pokoleniowa coraz bardziej zaostrzają niechęć syna do matki. Wobec tego rodzicielka postanawia stworzyć postać nastoletniej dziewczyny, dzięki której dotrze do swojego syna w Internecie.

W spektaklu bohaterowie wypowiadają się za pomocą monologów, podkreślających ich emocjonalne odosobnienie. Pomiędzy postaciami nie dochodzi niemal wcale do bezpośrednich interakcji słownych. Snuta w ten sposób narracja przekazuje dwa odmienne punkty widzenia bohaterów na dokładnie te same wydarzenia. Dialogi występują niemal wyłącznie w chwili, gdy akcja przenosi się na internetowy czat, w którym alter ego bohaterki o imieniu Toffi (wizerunku udzieliła Matylda Lubera) rozmawia z sieciową osobowością swojego syna o nicku Kruk z Tower. Rozwiązanie to jest prowadzone umiejętnie, oddając to, jak trudno jest przekazywać wielu młodym osobom emocje w rzeczywistości, a dużo łatwiej przychodzi im to w przestrzeni cyfrowej.

W grze aktorskiej Marta Bizoń wyraźnie zaznaczała kiedy jest postacią  fikcyjną, a kiedy realną, czasami jednak celowo ta granica zacierała się, zwłaszcza gdy treść wymiany wiadomości pomiędzy bohaterami była wyjątkowo dotkliwa. Tak wyraźnej różnicy nie widać jednak było po stronie Roberta Ratusznego, taki zabieg dodatkowo podkreślał kto jest tutaj prawdziwy, a kto zupełnie nie istnieje.

Scenografia spektaklu nie stanowi istotnego elementu akcji, w całości niemal jest szara, jednakże ilustracją dla wydarzeń jest multimedialny obraz, pojawiający się w czasie rozmów online. Na ekranie z tyłu sceny wyświetla się awatar wyobrażający nieistniejącą Toffi oraz treść przesyłanych na czacie wiadomości, przypominając widzowi, że rozmowa ta odbywa się tak naprawdę bez dźwięku.

W interesujący sposób sprawdził się zabieg kostiumograficzny z wykorzystaniem masek zwierząt, w chwilach gdy miało to znaczenie dla akcji, jednak to na tej właśnie płaszczyźnie pojawiła się również drobna niekonsekwencja. Awatar Toffi, choć pod względem fizyczności i szczegółów takich jak kolczyk w nosie i niebieskie włosy zgadzał się z opisem zawartym w treści spektaklu, to nie posiadał tatuażu, o którym wyraźnie wspomina bohaterka spektaklu.

„Kruk z Tower” dogłębnie analizuje problemy psychiczne związane z samotnością, poczuciem straty i brakiem zrozumienia. W nieco ponad godzinnym spektaklu przedstawiono niebezpieczną grę, jakiej podjęła się matka, za wszelką cenę pragnąca poznać myśli i uczucia syna. Wbrew pozorom ten spektakl nie analizuje jedynie zachowania młodego człowieka, ale wydatnie skupia się na relacji, niosąc walor edukacyjny i terapeutyczny.

Mateusz Leon Rychlak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *