Tak się czasami żyje – za szybko i niedokładnie

Recenzja spektaklu ,,C’est la vie” w reż. Krzysztofa Niedźwieckiego, z Teatru KTO, w ramach 36. Festiwalu Teatrów Ulicznych ULICA w Krakowie

„C’est la vie – cały Twój Paryż z pocztówek i mgły,
C’est la vie – wymyślony.
C’est la vie – Ciebie obchodzi, przejmujesz się tym”
– Jacek Cygan

W teatrze ruchu, zwłaszcza na otwartej przestrzeni, bardzo trudno utrzymać uwagę widza, stąd dynamika i spójność przekazu są znacznie bardziej ,,na widelcu’’, niż bywa to w przypadku klasycznej formuły teatralnej. Siłą rzeczy każde zawahanie, opóźnienie, niekonsekwencja w następowaniu po sobie zdarzeń uderzają niesłychanie silnie. Spektakl ,,C’est la vie’’ w reżyserii Krzysztofa Niedźwieckiego, premierowany podczas tegorocznej edycji festiwalu ULICA w Krakowie, niestety cierpi na brak należytej precyzji.

fot. Robert Siwek

Trudno mi wiele zarzucić warstwie dramaturgicznej, która trzymała w napięciu i bawiła delikatnym humorem. Interakcje pomiędzy poszczególnymi bohaterami spektaklu, wywodzącymi swoje typowe zachowania z różnych epok, bardzo przejrzyście obrazowały portretowane charaktery, wszystko to wspierane odpowiednimi kostiumami. Gdy jednak w grę wchodziła synchronizacja z dźwiękami, muzyką, czy elementy wskazywania jakichś rodzajów automatyzacji w tytułowym ,,życiu’’ niejednokrotnie zdarzało się, że ruch aktora lub aktorki rozmijał się wyraźnie z warstwą dźwiękową. Oczywiście nie jest to proste, by perfekcyjnie wykonać niemal pięćdziesięciominutowy układ choreograficzny bez nawet jednego błędu, tym niemniej błędów tych zaobserwowałem zdecydowanie zbyt wiele. Być może znaczenie miała tu presja premiery, być może zbyt mało czasu poświęcono na przygotowania.

Zdecydowanie lepiej natomiast wypadło przygotowanie scenografii i dobór rekwizytów, za co odpowiadała Joanna Jaśko-Sroka. W przypadku spektakli wystawianych na otwartej przestrzeni, jeśli w ogóle korzysta się z jakichś stałych elementów, należy bezwzględnie zadbać o to, by jak najmniej przeszkadzały w odbiorze całego spektaklu z dowolnego kierunku. W tym przypadku trzy futryny, stanowiące centrum sceny, oraz ruchome stoły i krzesła zostały właśnie tak przygotowane i użyte (również do celów dramaturgicznych) bardzo dobrze.

W spektaklu wykorzystane są liczne utwory muzyczne, począwszy od marsza weselnego, aż do tytułowej piosenki tria Emerson, Lake & Palmer ,,C’est La Vie’’. Pod kątem wyborów artystycznych i dopasowania całości do prezentowanej treści nie mam większych uwag, jednak znów elementy taneczne nie były we wszystkich przypadkach należycie dopracowane, może za wyjątkiem sceny walca, a przejścia muzyczne w dwóch czy trzech momentach były zbyt gwałtowne i agresywne.

Zatem pośpiech, brak precyzji i należytej staranności w przygotowaniu spektaklu niestety zaszkodził odbiorowi, skądinąd, ciekawie skonstruowanej fabuły i dobrze opracowanej dramaturgii.

Mateusz Leon Rychlak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *