Światy Masłowskiej

Recenzja spektaklu „Magiczna rana” Doroty Masłowskiej w reż. Pawła Świątka w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Brałam wszystko na poważnie,
To, co dzisiaj jest nieważne

– Maanam, „Ta noc do innych jest niepodobna”

Dorota Masłowska zasłużenie wpisuje się w kanon głównego nurtu literackiego w Polsce, a jej książki, opowiadania i felietony (szczególnie te z Tygodnika Powszechnego) stały się niezbędnym elementem budowania literackiego obrazu III RP. Dochodząc zapewne do podobnego wniosku, Teatr Słowackiego w Krakowie postanowił przenieść najnowszą książkę tej autorki, „Magiczna rana”, na swoje deski, realizując spektakl w reżyserii Pawła Świątka.

Fot. Bartek Barczyk

W nowobogackiej dżungli

Spektakle wystawiane na scenie MOS zawsze niosą ze sobą powiew świeżości. Nie przytłacza ich monumentalny charakter dużej sceny ani kameralność sceny w Domu Machin. Dzięki temu współczesne produkcje znajdują tutaj naturalną przestrzeń, w której mogą rozwijać własną estetykę oraz realistyczną scenografię. W tym przypadku twórcy (za scenografię odpowiada Marcin Chlanda) zdecydowali się na siłownię rozjaśnioną boazerią i winoroślami, co sprawia, że mamy wrażenie przebywania w czymś w rodzaju altany lub półotwartego patio. W tej nowoczesnej przestrzeni poznajemy cztery opowieści.

Struktura spektaklu jest ułożona w zbiór etiud, które nie przeplatają się ze sobą i są wyraźnie oddzielone oraz nazwane (tytuł danej części wyświetlany jest na ekranie ciągnącym się przez całą szerokość sceny, ponad scenografią). Wspólnym motywem są opowieści kobiet (w trzech z nich bohaterki pełnią także rolę narratorek): przeżywającej koniec romansu Marzycielki (Katarzyna Zawiślak-Dolny), wprowadzającej się do nowego mieszkania aktorki Karoliny (Natalia Strzelecka), Zoldany – młodej pisarki na zagranicznym stypendium (Wanda Skorny) oraz instruktorki fitness o pseudonimie Malaya (Karolina Kazoń). Wszystkie bohaterki stoją w obliczu jakiegoś nowego otwarcia, co podkreślają kostiumy (suknie ślubne u kobiet, fraki u mężczyzn).

Postaci spod igły

Kreacje bohaterek były z jednej strony różnorodne i intrygujące, co możliwe było dzięki adaptacji, z drugiej zaś miałem wrażenie pewnego skrępowania sztywnymi ramami postaci, które zostały narzucone aktorkom. Jedynie w segmencie z Zoldaną, gdzie wykorzystano kreację zbiorową, czułem, że ta chemia nabiera zupełnie innego charakteru i staje się bardziej swobodna. Nie mogę natomiast nie pochwalić Marcina Sianki, który jak zawsze, w swoim minimalizmie, oddaje wszystkie cechy odgrywanej postaci. Czasami wystarczy mu jedynie zmiana mimiki, aby z bohatera, który ma wzbudzać sympatię lub współczucie widza, przemienić się w siłownianego podglądacza. Również Rafał Szumera, z właściwym sobie luzem, wciela się w postać „pracującego w finansach” playboya, nie przekraczając jednak granicy, za którą groteska staje się żałosna.

„Magiczna rana” to przykład dobrego rzemiosła teatralnego – zarówno w formie, jak i w realizacji. Spektakl charakteryzuje się spójnym przedstawieniem historii, wyczuciem dramatyzmu w grze aktorskiej oraz starannie przemyślanym drugim planem. Zasługuje na pozytywną ocenę, zarówno ze względu na wybór literacki, jak i na wybraną estetykę.

Mateusz Leon Rychlak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *